SUPERPUCHAR WSTYDU i KOMPROMITACJI!!! 1:10!!!

SUPERPUCHAR WSTYDU i KOMPROMITACJI!!! 1:10!!!

Niestety nie tak miało to wyglądać. Daliśmy się stłamsić od samego początku i po kilku minutach było już po meczu. Nie podjęliśmy rękawicy i zostaliśmy w brutalny sposób sprowadzeni na ziemie.

FOTOGALERIA:    FOTO

Fakt zagraliśmy w bardzo eksperymentalnym składzie. W zespole zaszło dużo zmian, zupełnie nie planowanych. Miało być tak samo, ale niestety wszystko co było planowane przez naszego managera Marcina Gruszczyńskiego, zupełnie nie wypaliło. Trudno, musimy sobie radzić to tak jak jest. Optymizm troszkę podupadł, ale na pewno powalczymy w lidze... Mistrz totalny (VoltaStal) odjeżdża zdecydowanie i będzie komukolwiek trudno ich dogonić.

Skrót meczu:

Poniżej jeszcze opisy meczu oczami organizatora i przeciwnika:

Extraliga.pl:

Inaugurację sezonu 2014/2015 mamy już za sobą, takiego przebiegu wydarzeń nie spodziewał się chyba nikt ! W Meczu o Superpuchar stanęły naprzeciwko siebie dwie najbardziej utytułowane drużyny - Voltastal i MDD-SPXFT Poland. W ostatnim meczu, kończącym sezon 13/14 lepsi okazali się podopieczni Adama Witkowskiego. Jaki przebieg miało to spotkanie ? Zapraszamy do krótkiej lektury oraz do obejrzenia skrótu meczu.

Obie drużyny do nowego sezonu przystąpiły z małymi zmianami kadrowymi. Mistrzów Polski zasiliło dwóch zawodników: Mateusz Rościszewski ( Eko-Instal ) oraz Marcin Kłaczański ( Vintore ). Marcin Gruszczyński postarał się o sciągnięcie do swojego zespołu Femiego Adenugę ( Stalex ), Mikołaja Laskowskiego ( Eko-Instal ) oraz debiutującego na extraligowych boiskach Tomasza Rogóża.

Pierwsze 4 minuty meczu w wykonaniu Voltastalu zapiszą się do historii rozgrywek Extraliga.pl, zaskakujące szybkie tempo, wysoki pressing i zabójcze wykańczanie akcji pozwoliły na strzelenie 4 bramek. Zawodnicy MDD kompletnie bezradni i rozbici próbowali swoich ataków, jednak nie przynosiły one oczekiwanych rezultatów w postaci chociażby kontaktowego gola. Do przerwy 5-0 dla Voltastal.
Druga połowa zaczęła się od odważnych atakow MDD, jednak tego dnia Trzewik był w znakomitej formie i cieżko było go pokonać. Zawodnicy Adama Witkowskiego kontrolowali przebieg meczu, stwarzająć co chwilę groźne akcje podbramkowe. Z bardzo dobrej strony pokazał się Paweł Kanik - strzelec 4 bramek, w dobrej formie także Konwiś który dołożył 3 bramki.

Mecz kończy się rezultatem 10-1, jest to wynik w pełni oddający przebieg meczu. Voltastal bezapelacyjnie wygrywa i sięga po Superpuchar.
Warto zwrócić uwagę na Huberta Zaharjasza, bramkarz MDD który w tym meczu mimo tak wysokiej przegranej rozegrał bardzo dobre zawody i wielokrotnie ratował swój zespół przed stratą bramki. Jeśli koledzy z zespołu złapią taką formę jaką zaprezentował Hubert, Marcin Gruszczyński może być spokojny o kolejne mecze MDD.

VOLTASTAL - SPX FT-MDD Bydgoszcz 10:1 (5:0)

BRAMKI:VOLTASTAL - Paweł Kanik x4, Michał Konwiński x3, Marcin Zużydło x2, Tomasz Ejankowski
BRAMKI:SPX FT - Maciej Hełminiak

VOLTASTAL (au. Jan Burker):

W niedzielny wieczór przyszedł natomiast czas na ostatni akord remanentów zeszłego sezonu – pojedynek o Superpuchar Ligi pomiędzy Voltastal a SPX FT – MDD, słusznie nazywany tu i ówdzie bydgoskim klasykiem. Ligi się zmieniają, nazwy się zmieniają, ludzie też się zmieniają (choć w Voltastal jednak zdecydowanie mniej), same transfery między tymi zespołami można zamknąć w zasadzie w liczbie ... jeden, a pojedynki tych dwóch zespołów niezmiennie należą do najważniejszych w mieście.

Oglądając to spotkanie z wysokości linii bocznej i analizując jego przebieg do głowy przychodziło mi mnóstwo odwołań i skojarzeń do relacji, którą niechybnie miałem napisać. Szóstki mają to do siebie, że uczą pokory i wstrzemięźliwości w fetowaniu nawet największego sukcesu, bowiem kiedy w jednym meczu jest się młotkiem (a rywal gwoździem), tak karta może się bardzo szybko odwrócić – dlatego chciałem posłużyć się jakąś paralelą do utworu muzycznego czy filmu. W sytuacji, kiedy było już jasne, że w tym meczu to Voltastal urządziło sobie swoistą „noc długich noży”, mecz będzie jednostronny, a wynik wysoki, najpierw szukałem w głowie odpowiednich cytatów z 07 Zgłoś Się, potem pikantnych wypowiedzi Eddiego Veddera o pierwszej płycie Pearl Jam (Ten), aby ostatecznie skojarzyć z klasykiem Members Of Mayday, 10 in 01.

Bo na boisku grało i buczało jakby Voltastal wziął sobie do serca stare porzekadło – graj każdy mecz tak, jakby miał być ostatni w twoim życiu. Tego dnia Voltastal rżnął w gałę niczym Slayer gwałcący gitary jak za najlepszych swoich lat – bez trzymanki i na ostro. Pierwsze minuty wstrząsnęły rywalem do tego stopnia, że w zasadzie, poza kilkoma momentami pod koniec pierwszej połowy, nie zdołał się podnieść i nawiązać równorzędnej walki. Dość powiedzieć, że po kilku minutach było już 4:0, a na bramkę Huberta sunęły kolejne ataki naszej drużyny - weszliśmy w mecz niczym Lamon Brewster z Andrzejem Gołotą w meczu reżyserowanym przez samego Alfreda Hitchcocka, rozpoczętym od trzęsienia ziemi, a może raczej od ordynarnego zamordowania tego meczu. W naszej grze imponowały w zasadzie wszystkie elementy – asekuracja i odbiór, rozegranie piłki z rywalem na plecach, organizacja kontr, no i solowe pomysły kolejnych zawodników. Bramek nie ma co opisywać, bo będą niedługo na stronce (pudło Ejana też) – uprzedzam, że warto obejrzeć. Indywidualnych laurek też nie ma co wystawiać, bo po takim meczu zabrakłoby synonimów dla superlatyw. Przy stanie 10:0 honor rywali uratował Maciej Hełminiak, strzelając po palcach Trzewika dosłownie w ostatniej chwili. W ten efektowny sposób założyliśmy poczwórną koronę w Extralidze.pl.

Nasi kochani organizatorzy, swoim zwyczajem, podbili bębenek przed tym pojedynkiem, słusznie przypominając, że ostatnie spotkanie ligowe sezonu 2013/2014 zakończyło się zwycięstwem naszych rywali 6:3, co jednak nie pozwoliło im na wyprzedzenie Voltastal w końcowej tabeli. Miało się dziać, a rywal jednak nie dojechał...
Tak jak tamta, nieco kontrolowana z naszej strony porażka, zaciemniła trochę obraz co do naszych możliwości, tak i ten mecz również nie może być wykładnikiem możliwości, tym razem naszego rywala. Gołym okiem widać było, że to nie jest wszystko, co Gruszka rzuci do boju w nadchodzącym sezonie, czego przedsmakiem jest transfer Tomka Rogóża. Nie nasz to jednak problem, że sezon już za pazuchą, a u rywala wciąż problemy kadrowe - przez to też nie można deprecjonować tego, co wydarzyło się 07 września 2014 r. w Bydgoszczy na boisku przy ul. Węgierskiej w godzinach 19.00-20.10.

Debiut w oficjalnym meczu Voltastalu zaliczył Marcyś oraz Mati. I dochodząc do naszych debiutantów trzeba po raz kolejny postawić wnioski - warto odnotować, że Marcyś biega szybciej z piłką niż niejeden rywal (ale to już było wiadomo wcześniej). Warto także zauważyć, że proces wprowadzania Matiego do zespołu przebiega harmonijnie i będzie z niego bardzo dużo pociechy (nie wygląda na to, żeby celował w „złap zerko”; najwyraźniej nie zamierza również podjąć rywalizacji z pewnym „napastnikiem” o miano najgorszego transferu w historii naszej drużyny). Wreszcie, warto wskazać, że nie tylko Mistrzostwa Świata w Brazylii wniosły wiele nowinek taktycznych do piłki nożnej - pierwszą piątkę tworzyli gracze na wskroś ofensywni, siejący popłoch bezczelną wręcz szybkością i dokładnością rozegrania (może więc już czas na emeryturę albo drużynę rezerw?).
Po prawdzie także, nie ma też za bardzo co lizać się po jajach, bo nadchodzi czas ciężkiej, ligowej pracy, nikt nam punktów z pewnością za darmo nie odda, a jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Nie zapominajmy, że każdemu trzeba będzie się rzucić do gardła i wydrzeć zwycięstwo.

A na zakończenie należy odpowiedzieć na pytania postawione w zapowiedzi meczu na oficjalnej stronie ligi:
Czy można zaspokoić głód zwycięstw? Nie.
Czy faworyzowany zespół VOLTASTALU stać na kolejny sukces? Tak.
A może to spragnieni sukcesów zawodnicy SPX FT –MDD przełamią się i sięgną po pierwsze trofeum w bydgoskich rozgrywkach? Nie.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości